czwartek, 18 czerwca 2015

MAMMA MIA W BELGII

Na wstępie muszę zaznaczyć, że powyższa MAMMA MIA nie ma nic wspólnego z Belgią! 

   Tak jak było w poście wcześniej opiszę troszkę moją zeszłotygodniową podróż do Brukseli.
  Leciałam około dwóch godzin liniami Wizzair. Miasto wspaniale mnie zaskoczyło, jest takie żywe i różnorodne. Byliśmy na miejscu raniutko, ale do hotelu dotarliśmy po południu. Kilka godzin zajęło nam przejście połowy miasta i zorientowanie się, że mapa, którą mieliśmy jest zupełnie do innego miejsca. Ale za to zwiedziliśmy sporo i porozmawialiśmy z ludźmi. Szczególnie zauroczyła mnie starsza pani, która po francusku tłumaczyła nam jak dojść do Rue du Fosse aux Lopus, gdzie mieliśmy nasz hotel. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że nikt z mojej rodziny nie mówi w tym języku, ale pani najwidoczniej to nie przeszkadzało. Ba, nawet zaprowadziła nas przez starówkę ochoczo gestykulując. 
   Może powinnam napisać co nieco o ludziach... Są bardzo pomocni i mili. W Brukseli w czasie porannym, aż do południa ciężko znaleźć rdzennego Brukselczyka. Z łatwością jednak można natknąć się na osoby ciemnoskóre i arabów. Przechadzając się uliczkami słychać francuskie i holenderskie okrzyki, a gdzieniegdzie na ścianach budynków widać śliczne rysunki (poniżej wstawiam zdjęcie). Coś co bardzo mnie się spodobało jest metro. Długie, wijące się, znane z licznych performersów i umożliwiające swobodne poruszanie się po mieście. Jak mam być szczera "pachnie" tu troszkę latami 60', ale tego na pewno brakuje nam w Polsce. 
  Muszę się do czegoś przyznać. Aż wstyd. Przez cały mój pobyt tam nie zjadłam słynnej czekolady belgijskiej. Nie mogę uwierzyć, że zabrakło mi czasu na spróbowanie mojej ukochanej czekolady. Nic jednak straconego, nadrobiłam to po powrocie! 
   Mówi się, że Bruksela jest miastem komiksów. Są one niemniej słynne niż tamtejsze czekoladki, koronki czy piwo. Możemy je podziwiać wszędzie: w muzeum, kioskach, czy chociażby na murach domów, jak wspominałam wyżej. Ów historyjki obrazkowe zwane bande-dessinée, stały się niemal plenerową dziedziną sztuki. W biurach informacji turystycznej można bez problemu znaleźć „komiksowy przewodnik”, w którym zaznaczone są miejsca ożywione komiksowymi malowidłami. Nawet belgijskie władze zachęcają swych mieszkańców do zdobienia zaniedbanych ścian kolorowymi historyjkami przedstawiającymi znane komiksowe postacie.  Takich dzieł jest w Brukseli ok. 50, najwięcej w centrum belgijskiej stolicy. Komiksowe murale to projekt Belgijskiego Centrum Komiksu, które przy współpracy  z władzami miasta zachęciło artystów do urozmaicenia w ten sposób przestrzeni miejskiej. Miały one przypominać zarówno mieszkańcom Brukseli,  jak i gościom przybywającym do belgijskiej stolicy  o tym, jak wielu znanych twórców komiksów z niej pochodzi lub jest w jakiś inny sposób związana jest  właśnie z Brukselą. Większość obrazów z komiksowego szlaku stworzona została przez artystów z grupy Art Mural. 
   Nie będę rozpisywać się za długo o zabytkach, post i tak wyszedł bardzo długi. Chciałam opisać coś, czego nie znajdzie się w zwykłym przewodniku. Zachęcam do odwiedzenia takich miejsc jak Wielki Plac (widziałam tam pana przebranego w suknie ślubną i panią z bielizną na głowie, ale jak mniemam było to coś w rodzaju wieczoru kawalerskiego), Atomium, Katedra św Michała i św Guduli na wzgórzu Treurenberg. (znajdują się tu przepiękne XVI-wieczne witraże) i Parlamentarium (przewodniki ze słuchawkami dla leniwych) .Warto również zobaczyć sławnego Manneken Pisa, który jest symbolem Brukseli (nic innego jak siusiający chłopiec w fontannie). Jest tam również siusiająca dziewczynka i o ile dobrze pamiętam siusiający piesek. Brukselczycy mają zdecydowanie duże poczucie humoru. Nie zapominajmy również o słynnym podniebnym obiedzie, parku miniatur i targach staroci! 
   Jedyne co oszpecało miasto to bałagan i lekko mówiąc syf. Torebki, papierosy butelki na ulicach na porządku dziennym. Mimo wszystko wspaniałe miejsce, przypomina Paryż i może ma coś w sobie z Holandii.
   Zapomniałam, MAMMA MIA! Chodziło mi o musical w teatrze Roma, na który wybrałam się z mamą kilka dni temu. Wspaniały, polecam szczególnie miłośniczką męskich kaloryferów. Własnie sobie przypomniałam jak pewna pani, która siedziała za nami opowiadała, że przez te widoczki musiała się złapać męża. Serdecznie mnie to wtedy rozbawiło. 


To chyba tyle, miłego dnia wszystkim! :)

























wtorek, 16 czerwca 2015

POST, KTÓRY PISAŁ SIĘ PRZEZ ROK

Witam serdecznie,
Jakiś rok temu postanowiłam założyć bloga, skończyło się ambitnie na jednym wpisie. Szukałam tematów, czekałam, żeby zrobić dobre zdjęcia, aż z tego czekania zupełnie zapomniałam do czego tak bardzo mi to jest potrzebne. Jednak postanowiłam wrócić, nie mam zielonego pojęcia na jak długo mój słomiany zapał mnie tu zatrzyma, oby jak najdłużej. Jak to mówią, początki są najtrudniejsze. To tyle na wstępie. Aktualnie siedzę bardzo zadowolona i czekam na wyniki egzaminów gimnazjalnych. Co dalej, czas pokaże. Oceny wystawione, dzisiaj pisałam ostatni test, trwają przygotowania do balu gimnazjalnego, szkolny stres odszedł w zapomniane. Teraz liczą się tylko wymarzone wakacje!
W dzisiejszym wpisie chciałabym się pochwalić małymi wypocinami, jakie wyszły mi i mojej najwspanialszej pani fotograf (Sylwio mówię o tobie, wiem, że to czytasz). Zdjęcia jeszcze świeżutkie, robione ledwo tydzień temu. Zajęłyśmy chłopcom na chwilkę crossowisko, ale przynajmniej raz przydało się w artystycznym celu! Wszystko wyszło jak zawsze na pełnym spontanie, kilka godzin przed moim wylotem do Brukseli, o której mam nadzieje w najbliższych dniach powinien powstać wpis.
Zapraszam do oglądania, trzymajcie się cieplutko i w dobrych humorkach!  :)












sobota, 26 lipca 2014

o mnie



Hej Kochani!

   Siedzę już przed laptopem dobre 15 minut i nadal nie mam pojęcia co napisać. Może na początek to, że mam na imię Zuzia, aktualnie zdałam do 3 klasy gimnazjum. Co dalej? Nie mam pojęcia. Wstępnym planem jest zdawanie do liceum filmowego- zobaczymy co z tego wyjdzie.
   Modą interesuje się już od paru lat, lecz dopiero kilka dni temu koleżanka namówiła mnie do założenia bloga. Osobą, która chyba najbardziej mnie inspiruje jest Luanna90, warto odwiedzić ją chociażby na instagramie (LINK), lub blogu (LINK). Oprócz mody uwielbiam czytać, biegam od kilku lat i promuje zdrowy tryb życia, kocham horrory, w tym  AMERICAN HORROR STORY, gram na pianinie, jeżdżę na desce, interesuje się filmami, oraz fotografią.
   Jeżeli macie jakiekolwiek pytania, lub cokolwiek innego piszcie:
littlewitchyea1@gmail.com

 zapraszam na insta i tumblra
http://little-witch-yea.tumblr.com/http://instagram.com/little.witch.yea i promuje geniusza LINK / LINK / LINK

+ niedługo kolejna notka, tym razem pokaże Wam troszkę ciuchów ;)
  TRZYMAJCIE SIĘ CIEPŁO